Naszej dydaktyki alfą i omegą ma być: badanie i znalezienie sposobu, który by pozwalał, ażeby nauczyciele mniej nauczali, a uczniowie więcej się uczyli, ażeby w szkołach było mniej hałasu, nudy i bezpłodnych wysiłków, a więcej spokoju, przyjemności i gruntownych postępów w pracy. /Jan Amos Komensky, Didactica magna – 1638/
Szkoła nie musi uczyć. Wystarczy, że stanie się miejscem, w którym znajdzie miejsce możliwość zaspokojenia naturalnej potrzeby poszukiwania, odkrycia i być może zrozumienia, jaką niesie w sobie każdy człowiek. Także dziecko. Może przede wszystkim dziecko! Dorośli lubią być sprawczy i odpowiedzialni. Kiedy zastanawiają się nad tym, po co jest szkoła, szukają odpowiedzi w dowodach na to, że pobyt ich dzieci w tego typu miejscach przynosi im coś realnie korzystnego. Poznają nowe pojęcia, zapamiętają dane dotyczące konkretnych osób, miejsc czy przypadków. Nauczą się rozwiązywać określone zadania z wykorzystaniem nie mniej określonych proceder. Wykonają pozytywnie test i otrzymają oczekiwaną liczbę punktów. Nie będą powodem wzywania na rozmowy czy tym bardziej przyczynkiem do podejmowania odgórnie narzuconych działań.
Szkoła nie musi uczyć. Każdy z nas na swój sposób odnajduje w sobie i dookoła siebie różne preteksty do nauki. Wciąż docierają do nas nowe słowa i jeśli tylko mamy czas oraz sposobność wielu z nas poszukuje ich znaczenia w internecie i przez moment wie, czego przed chwilą nie wiedziało. Co rusz pojawia się w naszym życiu wyzwanie związane z koniecznością uruchomienia czy zastosowania czegoś nowego. I znów z pomocą i radą śpieszy internet – pozwala skorzystać z opisów, rozmów czy filmików, które podpowiadają co i jak, umożliwiając wyjście z obszaru początkowej niemożności. Wielu, zamiast przemyśleć sprawy i dojść do istoty własnego zdania również znajduje je w internecie. Podobnie jak rzeczy, które warto kupić. Schematy postaw czy modele zachowań, których warto się trzymać. Decyzje, jakie należałoby podjąć.
Szkoła musi uczyć! Wpisani w rzeczywistość cyfrową coraz częściej zamiast wybierać i w celowy sposób korzystać się z kolejnych udostępnianych nam aplikacji, sami stajemy się aplikacją do sfery, którą kształcimy własnymi wyborami poszukując, klikając, lajkując i udostępniając to wszystko, co wydaje się nam szczególnie ważne. Dobrze gdyby szkoła uczyła, że wcale tak być nie musi. Że obok internetu istnieje wiele innych źródeł informacji i wiedzy. Że kluczem do własnego rozwoju nie jest szybkie odnajdywanie odpowiedzi na pytania czy inne wyzwania związane z zaspokojeniem potrzeby poznania, ale własna refleksja, umiejętność zestawiania i porównywania treści, krytyczne myślenie, weryfikowanie znaczeń, działania autorskie oraz poznanie z własnej perspektywy, testowanie rozwiązań, popełnianie błędów i radość z odnoszonych sukcesów. I do tego właśnie jest szkoła!