Nadchodzące pokolenie uczniów wymaga radykalnie innych szkół. Miejsc, w których jest dużo otwartych przestrzeni, gdzie nauka odbywa się w grupach zadaniowych – związanych z pracą nad konkretnymi celami, gdzie wszyscy są dla siebie partnerami a role rozpisywane są ze względu na możliwość osiągnięcia konkretnych celów. Gdzie nie ma ocen a jedynie szybka informacja zwrotna, która w dodatku nie ranguje a buduje skuteczność osiągania założonych celów. Gdzie cele są rezultatami oczekiwanymi przez uczniów, a nie wynikami założonymi przez system. Bo system kształci do funkcjonowania świata znanego nam z XX a może nawet XIX wieku, a dzieciaki chciałyby żyć w XXI. Tymczasem współczesna szkoła, jak większość rozwiązań systemowych mających na celu zaspokajanie wybranych potrzeb społecznych, z wielkimi oporami próbuje wyrwać się z okowów, które ukształtowały ją na przełomie XIX i XX wieku. Ówczesny świat w obszarze zatrudnienia potrzebował w pięćdziesięciu procentach robotników, w trzydziestu rzemieślników i urzędników, a jedynie w dwudziestu osób z wykształceniem pozwalającym samodzielnie kształtować swoje życie i wpływać na życie innych. Dziś, wbrew temu co się nieustannie powtarza o konieczności kształcenia wykwalifikowanych robotników, potrzeby w zakresie efektów pracy szkoły są zupełnie inne. Zapotrzebowanie na przemysłową siłę roboczą w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat uległo radykalnej zmianie. Podobnie jak procent ludzi zajmujących się pracą na roli. W zamian potrzeba głownie osób samodzielnie myślących, otwartych na konieczność uczestnictwa w nieustannej zmianie, akceptujących obowiązek uczenia się przez całe życie, potrafiących skutecznie zarządzać procesem własnego rozwoju.
XXI
- 21 stycznia, 2023
- 7:12 am

Share on facebook
Facebook
Share on linkedin
LinkedIn
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on pinterest
Pinterest