Bill Drayton, twórca Ashoki, międzynarodowej organizacji, która wyszukuje i zrzesza osobowości wprowadzające innowacyjne, systemowe rozwiązania problemów społecznych powiedział przez laty, że w procesie niezbędnych zmian nie chodzi o to, wydać rybę czy o to, by dać wędkę, ale o stworzenie zupełnie nowego przemysłu rybnego.
Po raz nie wiadomo który stanęliśmy wobec wyzwania niezbędnych a jednocześnie naprawdę radykalnych zmian w oświacie. Potrzeba ta istnieje od lat na skutek dynamiki przeobrażeń dokonujących się obszarach rozwiązań cyfrowych, migracji czy klimatu. Pogubiliśmy się trochę w decydującej o naszych postawach oraz wartościach zaborczej nadkonsumpcji i przekonaniu, że wszystko musi się stać natychmiast i się nam należy zgodnie z naszymi wyobrażeniami. W takich warunkach rosną też nasze dzieci. Przyklejone do swoich smartfonów, podporządkowane kompulsywnej potrzebie posiadania, nie akceptujące słowa „później” i oderwane od naturalnych ludzkich relacji. Do tego zmuszane by chodziły do szkoły, której znaczenia, istoty, oraz realnej potrzeby w zasadzie nie rozumieją.
Nie chodzi o to, żeby naszym dzieciom dać wiedzę i umiejętności. Już nawet nie o to, by nauczyły się je zdobywać. Chodzi o radykalną zmianę tego, co dziś nazywamy szkolną edukacją. Wiedza, umiejętności, nauczyciele – te znajdują się w zasięgu możliwej dostępności każdego młodego człowieka. W jakimś sensie zasoby te wykorzystał Joshua Dahn, współtwórca a jednocześnie dyrektor wykonawczy szkoły przyszłości stworzonej przez Elona Muska. Szkoły, w której uczniowie mieli przede wszystkim dobrze się bawić, sami wybierali to, czego i w jaki sposób będą się uczyć, nauka odbywała się przez doświadczenie a kluczowe było rozwijanie umiejętności myślenia, współpracy i przejmowania odpowiedzialności za dokonywane wybory oraz za to, co i z kim się robi. Joshua Dahn zasady te kontynuuje w kolejnym projekcie – Synthesis Teams. Szkoły na wskroś z XXI wieku, w której uczniowie uczą się poprzez nieustanne rozwiązywanie kolejnych wyzwań zaś podstawą ich pracy są samodzielne działania nad analizą, doboru zasobów i możliwości oraz projektowaniu i przeprowadzaniu działań skutecznie prowadzących do zamierzonego celu. Podmiotem w najbardziej istotnym zakresie wspierającym uczniów jest sztuczna inteligencja, zajęcia trwają po kilka godzin tygodniowo i wszystko kosztuje niespełna 30 dolarów miesięcznie. Nic tylko brać. Ba, czy tak właśnie ma wyglądać ten nowy przemysł rybny? Sztuczna inteligencja, nieograniczone zasoby internetu, świat pracy a nawet doświadczeń społecznych, który przed nami, a którego w zasadzie nie możemy się nawet domyślić – wszystko to powoduje, że nauczyciel, podręcznik, tablica i sprawdzian na ocenę są rzeczywistością, która bardziej hamuje niż mogłaby pomóc naszym podopiecznym przygotować się do swojej dorosłości. A co mogłoby im pomóc. Cóż, sam jestem ciekawy.