W dobie, gdy „eksperci” chlubią się, że ich decyzje są efektem anonimowych i zimnych statystyk, nieposłuszeństwo jest deklaracją człowieczeństwa. /Frédréric Gros/
Jednym z najbardziej przewrotnych sformułowań, z jakim możemy się spotkać w rozmowach dookołaszkolnych jest wyrażenie „trudny uczeń”. Są specjaliści, pedagodzy, psycholodzy, którzy za takie słowa potrafią zabić. A nawet jeśli tego w rzeczywistości nie praktykują, to i tak osoba, które zdarzy się zastosować coś na kształt tego sformułowania, staje się dla nich podmiotem martwym, albo inaczej przedmiotem, przedmiotem niegodnym uwagi. Wszystko rozbija się o słowo „posłuszeństwo”. Tymczasem, cytując książkę Frédrérica Grosa, która stała się inspiracją do napisania tego tekstu: „Wśród uwag Kanta o pedagogice i badaniach przez Foucaulta „niepoprawnych” przebija myśl, że dzięki posłuszeństwu robimy krok z mroków ignorancji w jasne światło wiedzy, od prymitywnych popędów do racjonalnych mediacji, od nieokrzesanego prostaka do człowieka cywilizowanego. Przechodzimy od spontanicznej, dzikiej, pierwotnej krnąbrności do uwewnętrznienia reguł wspólnego życia…”. Czy rzeczywiście?
Identyfikacja tzw. „trudnego” dziecka w zasadzie całą odpowiedzialność, za postawę i zachowania wychowanka lokuje w nim samym. No, może troszeczkę winy dostrzega również w rodzicach i szeroko pojętym środowisku, ale tak naprawdę kwestia „trudnego” pozostaje immanentną cechą tego trudnego do zaakceptowania osobnika. Brak zwykle jakiejkolwiek refleksji na temat szerszego kontekstu obserwowanej postawy czy zachowań nie mówiąc o zastanowieniu się odnośnie naszej roli w tym procesie.
Immanuel Kant w swojej dysertacji o znamiennym tytule „O pedagogice” napisał: Dyscyplinowanie nagina człowieka pod prawa ludzkości, daje mu odczuć ich przymus. To jednak powinno odbywać się wcześnie. Posyłamy więc np. dzieci do szkoły początkowo nie o to, by się tam czegoś nauczyły, lecz by przyzwyczajały się cicho w niej siedzieć i dokładnie wykonywać to, co im zadano”. Kant w swoich dywagacjach pedagogicznych wskazuje na różnicę między zwierzęciem a człowiekiem, który, w przeciwieństwie do tego pierwszego nie ma instynktu więc powinien być wychowywany. I gdzie „prawo moralne we mnie”? Tam, gdzie osiągnięty zostanie efekt wychowania, uznania dyscypliny, potrzeby życia w posłuszeństwie?