Nie prościej…

05.08

Głęboko wierzę w prostotę. To zdumiewająca, a jednocześnie smutne, jak wieloma trywialnymi sprawami muszą się dziś zajmować nawet najmądrzejsi ludzie; (…) zatem warto uprościć problem życia, wyodrębnić to, co potrzebne i realne. /Thoreau Henry David/

Uczenie wydaje się proste. Jest jakieś kwantum wiedzy. Może do tego trochę dobrze zorganizowanych umiejętności. Dla szczególnie zaangażowanych odrobina wartości i powiązanych z nimi postaw czy choćby wybranych reakcji na wybrane sytuacje. I tyle. Dobrze to wszystko zgrabnie zaprezentować dzieciarni. Przekonać ich, że to ważne i dobrze jest wszystko ze szczegółami zapamiętać oraz przećwiczyć sprawne posługiwanie się dostarczonymi algorytmami bo przecież może się przydać podczas egzaminu czy choćby klasówki. I tyle.

Uczenie nie jest proste. Choćby dlatego, że nauczanie warto zastąpić uczeniem się uczniów. A to oznacza, że trzeba się zgodzić, by dzieci korzystały ze swoich doświadczeń, posługiwały się własnymi sposobami przetwarzania informacji, dochodzenia do możliwych dla nich rezultatów, wykorzystywania tego, czego doznały i co osiągnęły na swój sposób i w obszarze własnych możliwości, oczekiwań czy decyzji. Uczenie się to zadanie dla się uczących – nie dla nauczycieli.

Opisana sytuacja sprzyja postępującemu upadkowi pozycji osób zatrudnionych w szkole. Podobnie zresztą jak dorosłych w ogóle. Skoro dzieciaki same potrafią dotrzeć do poszukiwanych przez nich informacji a do tego na różne sposoby mogą przetestować rozmaite działania pozwalające im doświadczyć nowych narzędzi, procedur oraz rozwiązań skutecznie wprowadzających ich w dorosłość – to po co im ci dorośli? Szczególnie ci nauczyciele!?

Jesteśmy potrzebni światu. To od nas w głównej mierze zależy jak będzie wyglądała powszechna przyszłość. Niespecjalnie chcemy się poddać i na różne sposoby poszukujemy sposobów odzyskania kluczowej pozycji w procesie nauczania czy choćby i uczenia się naszych uczniów. Z jednej strony pomaga nam system egzaminowania. Gdzieś tam na końcu jest to obowiązujące systemowe „sprawdzam”, a do rozwiązani atestu najlepiej przygotowuje praca, której metody przeniesiono żywcem z minionych stuleci. Z drugiej strony mamy mnogość rozwiązań absolutnie dwudziestopierwszowiecznych – rozwiązania cyfrowe, formuły współpracy posiłkujące się najnowszą wiedzą z zakresu badań społecznych, twarda wiedza o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu i możliwościach wpływania na jej efektywność. W efekcie radykalnie zmieniamy świat na lepsze. Pytanie, jak w tych zmianach odnajdują się nasze dzieci? To one są kluczem. I one potwierdzają zasadę, którą przed laty zaproponował Albert Einstein, by wszystko trzeba robić tak prosto, jak tylko się da, ale nie prościej!

Share on facebook
Facebook
Share on linkedin
LinkedIn
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on pinterest
Pinterest