System, pomijając katofaszystowskie pomysły ostatniego kierownika resortu, działa tak, jak został zaprojektowany grubo ponad sto pięćdziesiąt lat temu i ostatnio istotnie wzmocniony sprawnie działającym mechanizmem egzaminów zewnętrznych. Dla rangowania osiągnięć oraz porównywania absolwentów ze zbiorem wskaźników wymyślonych przez dorosłych jest rozwiązaniem doskonałym. Jednak dla rozwoju uczniów już niekoniecznie. Ken Robinson w swojej książce zaznacza: „Jeśli projektujemy system po to, by robił określoną rzecz, nie dziwmy się, że ją robi. Jeśli opieramy system edukacji na standaryzacji i ujednolicaniu i tłumimy w nim indywidualność, wyobraźnię i kreatywność, nie dziwmy się, że to właśnie robi”. A jednocześnie Rita Pierson, której wystąpienie na TEDzie zmieniło sposób na patrzenia setek tysięcy ludzi na rolę i zadania nauczycieli, podkreśla: „Każde dziecko zasługuje na mistrza, na dorosłego, który zawsze będzie w niego wierzyć, który rozumie potęgę dobrych relacji i dopinguje, żeby dać z siebie wszystko”. Dobrze kiedy nauczyciel towarzyszy swojemu uczniowi. Bardziej jak przewodnik wspólnie oglądający uroki świata, niż jak strażnik w muzeum, który pilnuje, by broń Boże nie zrobić niczego niewłaściwego. Dorosły powinien być jak lustro z „Alicji w krainie czarów”. Pozwolić przechodzić na drugą stronę i doświadczać nowego w zgodzie z indywidualnymi potrzebami i własnym tempem rozwoju każdego dziecka. Nasi uczniowie są bardzo różni. Jedni uczą się szybciej, inni wolniej. Jednym łatwiej przychodzi nauka matematyki inni bez żadnego wsparcia rozumieją prawa przyrody. Ktoś pięknie maluje, a kogoś innego zachwyca melodia wiersza. Wszystkie potrzebują jednak tego samego – akceptacji.
Wyzwania
- 25 stycznia, 2023
- 7:16 am
Share on facebook
Facebook
Share on linkedin
LinkedIn
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on pinterest
Pinterest