WŁAŚCIWA STRONA

23.02.15

Wielu z nas ma w sobie nieugaszony ogień walki i wyobrażamy sobie, że swoje sprawy możemy załatwiać jedynie bijąc się i zwyciężając. Spróbujmy jednak inaczej. W rzeczywistości wszyscy potrzebujemy spokoju, zrozumienia i akceptacji. Wyobraźmy sobie chłopca, który nadmiernie eksperymentując z ruchem potknął się, przewrócił i podarł świeżo kupione spodnie. Co się z nim dzieje, kiedy ojciec wypomina mu, że przecież ostrzegał, że spodnie były drogie i że wstydzi się takiego syna. Ten malec, który przecież nie chciał, ale się potknął i teraz płacze, bo go boli, bo się najprawdopodobniej wystraszył, bo mu zapewne żal zniszczonego ubranka, bo się boi, że za swój wypadek zostanie ukarany – w pierwszym rzędzie potrzebuje wsparcia. Prostego potwierdzenia, że ktoś kto go kocha, rozumie jego ból i stratę i to, że jemy też jest żal i przykro. Czego uczymy dziecko, któremu zamiast udzielić wsparcia mówimy pełnym agresji tonem, że się do niczego nie nadaje i że niszczy wszystko czego się dotknie? Uczymy go, że inni mogą na niego krzyczeć. Że nikt nie musi się liczyć z jego odczuciami. Że rzeczywiście do niczego się nie nadaje. Jak się będzie zachowywało takie dziecko w przyszłości, kiedy się stanie dorosłe? Zapewne będzie starało się unikać sytuacji konfliktowych z kimś, kto jest silniejszy od niego, za to będzie korzystało w pełni ze swoich możliwości w przypadku osób od siebie słabszych. Z jednej strony będzie się ćwiczyło do obłudy, zakłamania i hipokryzji, z drugiej do przemocy. Co zrobi w przyszłości dziecko, które przytulimy zamiast na nie krzyczeć? Skupi się na potrzebach człowieka a nie na stratach, które i tak trzeba będzie ograniczyć czy wyeliminować. Ale zanim to się stanie, najpierw zadba o osobę, która z powodu poniesionej straty w pierwszym rzędzie potrzebuje pomocy. Żeby uczyła się na swoich błędach, a nie żeby uczyła się nienawidzić. Innych, a przede wszystkim siebie. Jesteśmy dobrymi rodzicami. Bez przerwy uczymy swoje dzieci co jest dobre, a co złe. Za dobre nagradzamy, za złe każemy. Podobnie jest w szkole. Tu również uczniowie nieustannie się dowiadują co zrobili dobrze a co źle. Towarzyszy temu ciągłe ocenianie i dominacja stopni. Nawet z zachowania! A co jeśli dziecko, uczeń bardzo się starają, ale potykają się, pójdą w kierunku, który uniemożliwi uzyskanie oczekiwanego przez nauczyciela wyniku? Dowiedzą się, ze zrobili źle. Wielu pomyśli, że są po prostu złymi, niewłaściwymi dziećmi. Niejeden z tego nie wyjdzie do końca życia. To na tym nam zależy?

Share on facebook
Facebook
Share on linkedin
LinkedIn
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on pinterest
Pinterest