Szkoła nie może być miejscem czarno-białej komunikacji. Nie może ograniczać się do biblijnej zasady jedynie słusznego odgórnego porządku, którego należy bezwzględnie przestrzegać. Szkoła powinna być miejscem nieustającego dialogu. Ośrodkiem dyskursu, poznawania i rozważania racji. Miejscem, w którym różne punkty widzenia mogłyby być prezentowane, analizowane i poddawane zbiorowej refleksji.
Pierwszym środowiskiem, od którego należy oczekiwać pracy zgodnie z tymi zasadami, powinna być rada pedagogiczna. Jednym z najważniejszych atrybutów naszego systemu oświaty jest duża autonomia nauczycieli. To prawo do projektowania rozwiązań, które uznamy za właściwe i – co jest zdecydowanie bardziej ważne – za własne. Propozycji, z którymi się utożsamiam. Które są mi nie tylko bliższe, a przede wszystkim uznawane przeze mnie za przydatne oraz możliwe do wykonania. By tak się działo niezbędna jest możliwość przedstawiania własnych poglądów, ale też wysłuchanie tego, co w danej kwestii mają do powiedzenia inni. To wypracowanie wspólnych celów, które będą przez ogół znane, rozumiane w taki sam sposób oraz w podobnym zakresie akceptowane. Które będą wspólnymi celami całej społeczności.
W podobny sposób należy wypracowywać rozwiązania z rodzicami i z uczniami. Rodzice na ogół buntują się przeciwko narzucaniu im określonych rozwiązań przez szkołę, niemniej rzadko chcą brać udział w dyskusji na ich temat. Tłumaczą sobie na ogół, że przecież żadna dyskusja nie ma sensu. Z drugiej strony – może nieco podświadomie – zdają sobie sprawę, że taka rozmowa, to jednocześnie konieczność zajęcia jakiegoś stanowiska. Od określenia swojej postawy wobec jakiejś kwestii bardzo blisko do przyjęcia odpowiedzialności, a to już nie jest miłe. Lepiej więc pozornie zaakceptować rozwiązania odgórne, a potem ich po prostu nie dotrzymywać.
Podobnie rzecz się ma z uczniami. Rozmowa na temat konkretnych ograniczeń zbyt często kończy się i tak autokratyczną decyzją nauczyciela czy szkoły, więc lepiej ją sobie po prostu odpuścić. Przyjąć w milczeniu co trzeba, a potem starać się unikać wpadki. A przecież rozmowa na temat tego co ważne, a co nieważne, na temat tego, co warto, a czego nie warto czy nawet co wolno, a czego nie wolno – mogłaby bardzo szybko udowodnić, że wbrew temu co mówi większość uczniów, znaczna części z nich pewne zasady czy ograniczenia uznaje za słuszne a nawet korzystne, ale podważa ich wartość ponieważ wydaje im się, iż większość uważa je za głupie.