Kiedy czytam wypowiedzi znawców oświaty, w tym przede wszystkim nauczycieli, dostrzegam powtarzające się dwa powody, tłumaczące dlaczego jest źle i z jakiej przyczyny do żadnej zmiany nie dojdzie. Pierwszy z nich mówi o tym, że wszystko już było. Drugi, że dzieci są coraz mniej zainteresowane jakąkolwiek pracą. Kiedyś uczyliśmy się na historii co znaczy pojęcie nihil novum sub sole. Być może wielu z nas pamięta tłumaczenie tej frazy „nic nowego pod słońcem”. Część zapewne łączy to z sejmem I Rzeczypospolitej i ograniczonej władzy ustawodawczej sprowadzonej do wymuszonej zgody wszystkich na głosowane rozwiązania. W dzisiejszej szkole to raczej metafora przekonania „myśmy już wszystkiego doświadczyli, żadna zmiana nie jest bam potrzebna, niech będzie jak było. Podobnie przypisywanie negatywnych postaw i niechęci przedstawicielom młodego pokolenia nie jest domeną jedynie osób, które zgromadzone u cioci na imieninach żywo dywagują na temat upadku współczesnej młodzieży. Stereotypowe widzenie dzieci i nastolatków, podparte nie mniej obiegowym widzeniem ich rodziców, dostrzec można również w każdej niemal szkole. I co gorsza, tego typu wyimaginowany obraz bardzo często staje się koronnym argumentem na potwierdzenie braku zaangażowania uczących w aktywne motywowanie i angażowanie uczniów w pracę nad ich rozwojem.
Tak wcale być nie musi. Co więcej, tak być nie powinno! Posłużę się cytatem z księdza Adama Bonieckiego, który w jednym ze swoich felietonów pisanych do Tygodnika Powszechnego napisał: „Jako pointę przytoczę wskazówkę, otrzymaną od biskupa, doświadczonego duszpasterza młodzieży. Powierzając mi (przed wielu laty) duszpasterstwo akademickie, powiedział mniej więcej tak: nie obawiaj się stawiać przed nimi bardzo trudnych zadań. Zrozumieją i podejmą je. Pogłębiona refleksja przyjdzie potem, w czasie działania. To się zawsze sprawdzało. A biskup potem został papieżem”. Nasza młodzież, dzieci, uczniowie gruncie rzeczy wciąż czekają na poważne wyzwania. Zamiast ich skreślać z powodu domniemanej niechęci do jakiejkolwiek pracy, spróbujmy im coś zaproponować. To zawsze działa