Mamy kłopot z uczniem. Nie potrafi spokojnie usiedzieć w ławce, bez przerwy gada, nie odrabia zadań domowych, nieustannie czegoś zapomina i w dodatku sprawia wrażenie jakby nie lubił ani mnie, ani i szkoły. Nic nie pomagają ciągłe upomnienia, rozmaite kary, a nawet jednoznaczne stwierdzenie, że takie zachowanie zasługuje na zdecydowanie negatywną ocenę. Do tego nie można w ogóle dogadać się z jego rodzicami. Rzadko przychodzą na spotkania, w indywidualnych rozmowach bywają agresywni. W ogóle nie przyjmują do wiadomości, że oni również odpowiadają za postawę i zachowanie swojego dziecka. Sytuacja typowa. Zadanie, pozornie nie do rozwiązania, nie jest wcale ani łatwe, ani specjalnie trudne. Wymaga wiedzy, umiejętności oraz odpowiedniej postawy umożliwiającej skutecznie wykorzystywać posiadane (nabyte) wiedzę i umiejętności w praktyce.
A więc najpierw wiedza. Dlaczego nasz uczeń zachowuje się w określony sposób. Może nie jest po prostu wystarczająco zdolny, a jego poziom intelektu utrudnia mu odpowiednio szybkie uczenie się. Może posiada niestwierdzoną dysfunkcję. A może dziecko w ogóle jest chore, może głodne, może żyje w domu, który nie daje mu odpowiedniego wsparcia. Przyczyną kłopotów w nauce czy nawet dostosowania się do odpowiednich norm szkolnych mogą być przecież problemy emocjonalne a także słabsza kondycja układu nerwowego. Uczniowie z takim problemami cechują się ewidentną nadpobudliwością, nie potrafią spokojnie usiedzieć w ławce, kręcą się, rozmawiają, zajmują wieloma sprawami, które aktualnie nie są przedmiotem zajęć. Co gorsza, często wchodzą też w konflikt z innymi uczniami, biegają albo uczestniczą w różnych niebezpiecznych zabawach podczas przerw, często za to zapominają odrobić zadanie domowe albo przychodzą nieprzygotowani do szkoły.
Ważnym aspektem decydującym o modelu angażowania się ucznia w jego obowiązki szkolne jest nasz model komunikowania. Bywa że dziecko nie odrobi zadania czy też nie przygotuje się odpowiednio na zajęcia, bo nie dosłyszało, czy nie zrozumiało polecenia. Język którym się posługujemy bywa niedostępny dla części uczniów. Jeżeli zasób słów wykorzystywanych w domu danego dziecka ogranicza się do kilkudziesięciu a w porywach do dwustu, uczeń słyszący polecenie wypowiedziane piękną polszczyzną może się po prostu zagubić. Nie oznacza to oczywiście, byśmy używali języka ze „Świata według Kiepskich”, ale na pewno powinno nas uwrażliwić na możliwości percepcyjne uczniów, a co za tym idzie wykształcenie nawyku kontroli stopnia zrozumienia tego o co prosimy, przez tych do których z daną prośbą się zwracamy.